26 grudnia 2013

"Alternatywne zakończenie Igrzysk Śmierci"

Może najpierw chwilka wstępu, w końcu muszę się wytłumaczyć.
Nie, to nie jest kolejny rozdział- ten się jeszcze pisze:)
Napisałam to po przeczytaniu "Igrzysk Śmierci", czyli wczoraj około północy. 

Moja główka uroiła sobie coś i pomyślała "A gdyby Igrzyska inaczej się skończyły?"
I tak właśnie czytacie oto miniaturkę (inaczej nie mogę tego nazwać, niestety).
Było to dla mnie wyzwaniem, bo szczerze mówiąc po raz pierwszy piszę narracją trzecioosobową, ale mam nadzieję, że się połapiecie w tym.
Aby się wczuć polecam: toto lub to.
Enjoy!

***

           Grzmot po raz ostatni podczas igrzysk sygnalizuje śmierć trybuta. Katniss Everdeen spogląda w niebo z wyraźną ulgą. Wygrali igrzyska. To niewiarygodne, że oboje wracają do domu. Będą mogli być razem już na zawsze.
Dłuższa chwila bez żadnej reakcji utwierdza ją w przekonaniu, że coś jej się nie zgadza. Przecież zasady jasno określają- zwycięży para, która zostanie jako ostatnia na arenie, a reszta trybutów będzie martwa.
         Spełnili warunki, więc dlaczego nic się nie dzieje? Wszystko robi się powoli niespokojne. Na arenie nie jest bezpiecznie. W każdej chwili może napaść na nich po raz kolejny stado zmiechów, albo wybuchnie pożar, który strawi wszystko na swojej drodze.
         Nagle da się słyszeć głos komentatora Claudiusa Templesmitha:
         –Ostatni zawodnicy Siedemdziesiątych Czwartych Głodowych Igrzysk, informuję, że ostatnia zmiana regulaminu została anulowana.– Oboje spoglądają z zaskoczeniem w niebo.– Zatem życzę wam powodzenia i niech los wam sprzyja!
         To nie miało tak być. Mieli oboje wrócić do Dwunastego Dystryktu, zamieszkać w Wiosce Zwycięzców. Niestety nie przeczuwali tego, co chcieli im zafundować organizatorzy. Oni tylko zapewniali najbardziej widowiskowy i dramatyczny koniec igrzysk w historii… To koniec nieszczęśliwej pary z Dwunastego Dystryktu.
         Oboje dali się nabrać na kolejną sztuczkę Kapitolu.
         Peeta Mellark wstaje z ziemi i powoli podchodzi do dziewczyny, wyciągając nóż. Czarnowłosa odruchowo wyciąga łuk i natychmiast mierzy w serce chłopaka. W Kapitolu wszyscy muszą się po prostu świetnie bawić, stwierdza Katniss w myślach ze złością za tą jawną niesprawiedliwość.
         Zanim się orientuje, nóż Peety wylądował z jeziorze. Opuszcza łuk i cofa się od niego nieznacznie. Karci się w duchu za takie prymitywne myślenie; nie mógłby tak postąpić, jak ona właśnie chciała przed momentem.
         Blondyn kuśtyka do niej i podaje jej łuk i strzały.
         –Nie wahaj się– protestuje.– Śmiało. Nie mam zamiaru czekać na kolejny pomysł organizatorów.
Nawet nie chciał myśleć, co tym razem wymyśliłby Seneca Crane. Zapewnie coś widowiskowego, jak deszcz gończych os, albo powódź. Nasłałby nawet Armagedon na nich, aby tylko spodobało się to Kapitolowi. Dla nich na pewno nie byłoby to przyjemne.
–W takim razie ty mnie zastrzel– próbuje wcisnąć mu w ręce łuk, ale on się opiera. Nie chce jej zabić, aby żyć z poczuciem winy do końca życia. Najchętniej wróciłby razem z nią do Dystryktu, aby wieść spokojne życie, bez kolejnego widma igrzysk i bez oglądania śmierci kolejnych trybutów. Jednak wie, że to jest niemożliwe.
Chciałby mieć przy sobie garść jagód łykołaka. Załatwiłyby sprawę w mgnieniu oka i zupełnie bezboleśnie. Tak samo, jak zabił Liszkę. Katniss wróciłaby bez problemów do swojej rodziny, która szczerze ją kochała.
W końcu oboje wyrzucają łuk w jezioro, kończąc tą absurdalną kłótnię. Żadne z nich nie jest zdolne zabić drugiego. Za bardzo się kochają.
–W takim razie jaki mamy plan?– pyta, ale Katniss nie odpowiada. Bierze go pod rękę i oboje idą do lasu. W głowie ma już opracowany plan, ale nie dzieli się nim. Organizatorzy przecież mogliby zapobiec temu, co się stanie. Tego bardzo by nie chciała.
         Wreszcie docierają na miejsce. Było bardzo źle. Z Peety powoli ucieka życie, a iskierki w jego oczach przygasają. Mają niewiele czasu.
         –To już niedaleko– mówi Katniss z troską w głosie, gładząc chłopaka po policzku.– Wytrzymasz?
         –Wytrzymam– uspokaja ją. Już wie, gdzie idą. Sam o mały włos nie zginął próbując uciec przed ognistymi bombami.
Od początku igrzysk podziwiał jej upór i chęć udowodnienia Kapitolowi, że nie jest kolejnym pionkiem w igrzyskach. Te Igrzyska dzięki Dziewczynie Walczącej z Ogniem będą niezapomniane.
         Słysząc odpowiedź, Katniss uśmiecha się smutno. Wchodzą na obszar pola rażenia armaty. Mają zaledwie pół minuty, zanim czujnik zauważy obecność człowieka na obszarze. Trzydzieści sekund to wystarczająco dużo.
Oboje ze smutkiem spoglądają na siebie. Ostatni ich pocałunek pełen jest namiętności i miłości. Skoro to ich ostatnie chwile życia, postanawiają je przeżyć jak najlepiej. Zapominają o tym, że są na arenie, że za chwilę ich nić życia zostanie przecięta, a Śmierć przyjdzie do nich, aby zabrać w ostatnią drogę. Drogę, którą wybiorą się już sami. Zapomną w końcu o Dystrykcie Dwunastym, o Igrzyskach, Strażnikach Pokoju… o wszystkim, co ich spotkało w zbyt krótkim życiu. Być może zapomną o sobie. Lecz nikt nie zapomni historii nieszczęśliwych kochanków z Dwunastego Dystryktu.
Historii, która będzie zarodkiem przyszłej rebelii.
Wtuleni w siebie oczekują na wybuch armaty, który po pewnym momencie w końcu nadchodzi. Obserwują kulę ognia, która z dużą prędkością leci ku nim. Nawet głos Templesmitha, który oznajmia, że zostają zwycięzcami Siedemdziesiątych Czwartych Głodowych Igrzysk nie zatrzymuje reakcji łańcuchowej. Bomba wybucha kilkanaście metrów przed nimi, odrzucając ich na odległość dziesięciu metrów. Rozlegają się dwa grzmoty, zwiastujące powodzenie planu.
Natychmiast przylatuje poduszkowiec, który zabiera ich na pokład, aby uratować choćby jednego z trybutów. Ale jest już za późno– oni odeszli do lepszego świata.
Obserwują z ziemi poduszkowiec, który leci w górę i znika z ich oczu. Po chwili zza drzew wyłaniają się pozostali polegli trybuci. Rozpoznają prawie wszystkich– od Marvela z Dystryktu Pierwszego, przez Liszkę z Piątki, aż po małą Rue z Jedenastki.
Wszyscy uśmiechają się do nich, machają rękami. Dusze wszystkich stały tutaj, aby powitać już nie wrogów, ale osoby, które tak jak one, zginęły z ręki os gończych, tak jak Glimmer, albo Tara– dziewczyna z Dystryktu Czwartego, albo pod Rogiem Obfitości.
–Widzę, że Dwunastka także poległa– mówi typowym dla siebie tonem Clove z Dwójki.
–Wszyscy trybuci polegli– odpowiada Katniss.– My byliśmy ostatni.
Zapada cisza wśród trybutów. Rue patrzy w przerażeniu na parę z Dwunastki, natomiast Tresh stojący obok niej uśmiecha się do nich z zadowoleniem. W końcu oszukali wszystkich organizatorów.
–Nie ma zwycięzcy?– pyta Rose z Dziesiątki, a oni odpowiadają przecząco.
         –No, no, no…– Kręci głową Caton.– Kto by pomyślał, że Dziewczyna Walcząca z Ogniem zniszczy całe Igrzyska… Chylę głowę– chwali Katniss, co przyprawia ją o głębokie zdumienie.
         Wbrew jej obawom, że Cato będzie chciał ją zabić - o ile można zabić kogoś, kto nie żyje- za to, co zrobiła mu na igrzyskach. Kiedy nic im już nie grozi, nie widać sensu dalszych kłótni.  Jakie to ma teraz znaczenie, kto kogo zabił na arenie? Wszyscy byli w tej samej sytuacji.
         –Chyba już na nas pora– stwierdza Liszka, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka z jej dystryktu.– Jesteśmy już wszyscy.
         –Co?– pytają Peeta i Katniss, co doprowadziło do śmiechu resztę trybutów.
         –Myśleliście, że zostaniemy tutaj na zawsze?– odzywa się Glimmer, oglądając z dezaprobatą pobliskie drzewa.– Mam dość tego przeklętego lasu. Idźmy już…
         Wreszcie ruszają w drogę ku zakończeniu areny. Nikt nigdy nie zastanawiał się, co jest na obrzeżach areny. A może to była dobra droga do ucieczki z tego piekła, które zorganizował Kapitol?
         Peeta z wciąż poczuciem winy postanawia porozmawiać z Liszką. Nie chce odchodzić z nieczystym sumieniem spowodowanym przyczynieniem się do jej śmierci. Na moment odchodzi od Katniss i wita się miło z rudowłosą. Ta spogląda na niego i mówi:
         –Chyba wiem, dlaczego chcesz porozmawiać ze mną. Chodzi o te jagody?
         –Tak. Chciałem przeprosić za to. Nie wiedziałem, że są trujące– tłumaczy się wbijając wzrok w ziemię.
         Niepodziewanie słyszy krótki śmiech. Liszka spogląda na niego i jednocześnie obejmuje ramieniem.
         – Nie przejmuj się. Cieszę się, że zginęłam z powodu jagód, a nie z ręki Catona.– Patrzy na wysokiego chłopaka z Dwójki, który piorunuje ją wzrokiem i dodaje: –Wybacz Cato, ale łykołak jest mniej bolesny. W każdym razie nie mam za co być zła.
         Wyraźnie radośniejszy Peeta wraca do Katniss, która rozmawia zawzięcie z Rue. Dziewczynka z Jedenastki przypomina Katniss jej młodszą siostrę, Prim. Aż do końca areny rozmawiają o ich poprzednich życiach w dystryktach.
         W końcu docierają do nieczynnego pola siłowego. Każdy przechodzi przez nie, aż w końcu zostają we dwoje.
         –Jesteś gotowa?– szepce.
         –Na wieczność z tobą? Oczywiście– odpowiada i równocześnie przekraczają barierę.


***
Także, no, więc... Jak się spodobało? Może nieco krótkie, ale nijak nie mogłam tego przedłużyć. Cóż, początkowo myślałam, że będzie+/- 600 słów, ale udało mi się napisać aż *fanfary* 1252 słowa;__;
Oglądał ktoś "Podróż do wnętrza ziemi"? Podczas oglądania filmu okazało się, że:
Josh płacze= ja płaczę ;___;
Pozdrawiam:)
Nie ma to większego związku z opowiadaniem, ale ten art chwycił mnie po prostu za serce;__;

8 komentarzy:

  1. tylko jedno słowo pisane na caps looku
    ŚWIETNE

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłam tu przypadkowo, ale coś mnie ciągnęło, żeby zacząć to czytać, a potem już nie mogłam się oderwać. Ta miniaturka jest genialna! Piękna, smutna i jednocześnie zabawna. Świetny pomysł ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne.
    Tylko nie wiem czy to bląd, czy specjalnie, ale igrająca z ogniem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś innego ?
    Cudownie !
    Zapraszam do mnie.


    historia-dedykowana-wam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne, super piszesz, a zainteresowanych tematyką Igrzysk zapraszam do mnie :) -------> http://igrzyskasmierciinnahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Szukając pewnej nazwy trafiłam na tę stronę. Jestem OGROMNĄ fanką Igrzysk i coś mnie pociągnęło, żeby to czytnąć. Miałam opuścić stronę, ale z każdym zdaniem to był coraz bardziej ciekawsze. Na koniec myślałam, że jakimś cudem wrócą na ziemię, ale zdałam sobie sprawę, że przecież to było by to samo zakończenie tylko inaczej rozegrane, a tobie chodziło o inny koniec. Jednak brakło mi reakcji Gala i coś w ty stylu. Nienawidzę jak umierają główni bohaterzy i jeszcze tych co tak lubię. Jednak zakończyłaś to cudownie. Naprawdę szczęście w nieszczęściu. (Ale w filmie, lepsi żywi) ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. 50 year old Help Desk Operator Taddeusz Gallo, hailing from Vanier enjoys watching movies like Not Another Happy Ending and Cycling. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Ferrari 250 GT SWB Berlinetta Competizione. Zobacz wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz:)